Miasto Kruków
FRAGMENT 1
Większość moich notatek to przepisane z oficjalnych raportów skrawki informacji. Te które wydawały się istotne albo były najbardziej zastanawiające.
Dopiero przy trzecim znalezionym ciele policja połączyła wszystkie fakty, a sprawę przejął wydział okrutnych zbrodni. Morderca momentalnie uzyskał pseudonim - Kolekcjoner.
Każde morderstwo, które popełnił było osobno obmyślone i dopasowane do ofiary, a szczególnie jej gatunku i rasy. Tylko jedna rzecz była niezmienna, no w sumie dwie. Każdą z ofiar porywał i więził przez pewien czas torturując ją oraz gwałcąc. Nie wiadomo co powodowało, że później je zabijał, może się nimi znudził albo rozczarował. Tutaj można wysunąć naprawdę sporo spekulacji. Drugą niezmienną rzeczą było to, że każdej z ofiar czegoś brakowało, morderca zbierał pamiątki, może właśnie chodziło mu o tworzenie jego własnej kolekcji, ale tego też do końca nie można było stwierdzić. Tak naprawdę tylko zabójca znał swoje pobudki i motywy.
Od każdej kobiety oraz każdego mężczyzny, bo choć na początku tylko kobiety były jego ofiarami to ostatnio przestał się ograniczać, zabierał części ciała związane z gatunkiem oraz często z konkretną rasą do którego przynależeli.
Pierwszej z ofiar, młodej kobiecie będącej zmiennokształtnym kotem rdzawym, podgatunkiem dzikiego kota podobno najmniejszego na świecie zgotował prawdziwy koszmar tuż przed śmiercią. Oskórował ją, kiedy jeszcze żyła po czym oblał kwasem i zostawił, aby umierała w agonii.
A jednej ze swoich ostatnich ofiar, którą był młody wampir liczący sobie zaledwie rok od odrodzenia wyrwał kły, zmiażdżył oczy oraz osuszył z krwi poprzez miliony wbitych w ciało szpikulców. Osuszył nie wydawało mi się odpowiednim określeniem, ale tak zostało napisane w raporcie.
Kolekcjoner zadbał o to, aby wampira znaleziono chwilę przed śmiercią i świtem, kiedy można jeszcze było w pełnej krasie zobaczyć co mu uczynił.
Idealnie wszystko przemyślał, ten do którego należał wampir nie miał czasu do niego przybyć i go ocalić. Ofiara zmarła dwie minuty po odnalezieniu zmieniając się w proch.
Najnowszą ofiarą ponownie była młoda kobieta, podobno od niedawna kochanka albo partnerka wampira. Nie było oficjalnego potwierdzenia jej statusu, więc była to kwestia dyskusyjna. Należała ona do rasy nazywanej Nang-faa często myloną z Phi-bird. Obydwa te rasy charakteryzuje złota skóra, niski wzrost oraz kruczoczarne włosy. Podobno każda kobieta tej rasy bez wyjątku jest przepiękna. W swojej prawdziwej postaci są raczej malutkie, a niekiedy niektóre części ich ciała, tu przeważnie chodzi o ręce i nogi, są pokryte piórami.
Po tej pięknej kobiecie zostały tylko złote oczy, a reszta była krwawą miazgą. Widać było pozostałości po wyrwaniu piór, a jej ręce i nogi były zmiażdżone. Według koronera jej kończyny wielokrotnie doznawały miażdżenia, a następnie źle się zrastały i ponownie były niszczone. Szybsza regeneracja w tym przypadku zapewniała jej tylko dodatkowe cierpienie i niepełnosprawność.
To co raz jest darem innym razem może okazać się przekleństwem.
Wśród osiemnastu ofiar zadziwiająco wiele miało jakiś związek z wampirami co było trochę dziwne. Możliwe, że w którymś momencie Kolekcjoner specjalnie zaczął wyszukiwać ofiary z takimi powiązaniami, ale dlaczego? Nawet ja wiedziałam, że lepiej sobie z nich nie robić wroga.
Możliwe, że miał do wampirów jakiś uraz, ale czy w takim przypadku wcześniejsze ofiary były tylko próbami, które miały przygotować mordercę do tego co naprawdę planował? Choć możliwe jest też to, że te bez powiązań były pomyłkami. Nie jest łatwo zbadać czyjeś powiązania, więc błędy są możliwe, ale w tedy nie zgadzało się to do końca z tym, jak wiele wiedział o nich, również o konkretnych gatunkach z których pochodziły. Wydaje się, że jest tutaj sporo sprzeczności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz